Jedno muśnięcie pędzlem…
Drugie… Trzecie… Czwarte… Piąte… Szóste… Siódme… Ósme… Dziewiąte… Dziesiąte…
Obraz, który przed chwilą
namalowałam przedstawia śmierć… Przedstawia śmierć siedmioletniej dziewczynki…
Jak na zawołanie wspomnienia tamtej nocy wróciły…
***
Las… Ciemny las… Ja i moja
siostra bliźniaczka uciekałyśmy w stronę posiadłości naszego ojca, którego
miałyśmy zobaczyć po raz pierwszy od naszego urodzenia. Jest nim Klaus
Mikaelson i jest pierwotną hybrydą. Ja i moja siostra- Hanna, jesteśmy lukami w
naturze. Nie powinnyśmy żyć, ale jakimś cudem nasza matka, która jest wampirem
zaszła w ciążę. Klaus zostawił naszą rodzicielkę- Caroline Forbes jeszcze jak
była w ciąży. Jak mówił zostawił nas dla bezpieczeństwa naszego i naszej mamy.
Dzisiaj miałyśmy go zobaczyć, wyjechać z nim oraz matką, żyć długo i szczęśliwie. Nasz ojciec wie
tylko, że urodziła mu się córka, ale nie wie, że aż dwie. Mama uznała, że nie
będziemy mu o tym wspominać. Planowałyśmy mu niespodziankę. Do dzisiaj nie
byłam przekonana, co do słuszności naszego wspólnego wyjazdu. Nienawidziłam ojca za porzucenie nas na pastwę losu. Nie
rozumiałam o co mu chodzi z tym „bezpieczeństwem”. Przecież przez siedem lat
mojego życia nikt mi nic nie zrobił! Co najwyżej szturchnął podczas przechadzki
na korytarzu w szkole. Nie rozumiałam
Klausa… Aż do dziś… Czarownica o imieniu Celeste chce zabić mnie i Hannę do
jakiegoś rytuału. Dzięki niemu zostanie najpotężniejszą istotą na świecie.
Według tego rytuału musimy zginąć, ponieważ jesteśmy wybrykami natury, a także
dlatego, że jesteśmy największym zagrożeniem dla osoby odprawiającej ten
obrządek. Kiedy stanie się najpotężniejszą istotą chodzącą po tym świecie ja i
Hanna byłybyśmy jedynymi osobami, które mogłyby jej zagrozić. Dlatego też
musimy umrzeć. Według zaklęcia odprawianego podczas rytuału najpierw musi
zginąć ta odważniejsza siostra. Tylko, która z nas nią jest? Jesteśmy w stanie rozróżnić
tylko to, że ja jestem lepsza z historii, a Hanna z matematyki. I jeszcze to,
że ja odziedziczyłam talent malarski po tacie, a Hanna talent do śpiewania po
mamie. Pod innymi względami jesteśmy identyczne. Nagle Hanna potknęła się o
wystający korzeń od dużego dębu i przewróciła się, uderzając kolanem o ostro
zakończony kamień. Z kolana zaczęło sączyć się dużo krwi. Szybko wyjęłam z
mojego małego plecaka jakiś bandaż i próbowałam zatrzymać krwotok. Chwilę
później krew przestała tak szybko lecieć i mogłyśmy z Hanną ruszyć w dalsza
drogę. Przez ranę mojej siostry słyszmy zwyczajnym tempem. Kiedy krwotok skończył
się na dobre Hanna zdecydowała żebyśmy zaczęły biec truchtem. To nie był dobry
pomysł, ponieważ krew w każdej chwili mogła zacząć znowu lecieć. Postanowiłam
jednak przystanąć na propozycję siostry, bo musiałyśmy uciekać przed Celeste,
która cały czas za nami biegła. Zaczęłyśmy biec. Hanna syknęła z bólu, ale
dalej biegła. Najwyraźniej sądziła tak jak ja. Musimy trafić jak najszybciej do
domu Klausa, gdzie czeka już matka. Tam wyleczą Hanne. Nagle usłyszałam jakiś
szelest. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam jakąś ciemną postać za nami. Kobieta,
średniego wzrostu.
- Hanna.. Posłuchaj mnie
teraz uważnie- powiedziałam- Masz biec najszybciej jak potrafisz. Rozumiesz?
- Tak- odpowiedziała
szybko moja siostra.
- Masz nie oglądać się za
siebie pod żadnym pozorem. Rozumiesz?- spytałam ponownie.
- Tak- powtórzyła Hanna.
- Masz mi obiecać, że
dotrzesz do taty i będziesz żyć szczęśliwie. Obiecujesz?
- Tak, ale o co…- zaczęła,
ale jej przerwałam.
- Hanna…
- Chcesz się poświęcić?
Oszalałaś?! Nie zostawię Cię!
- Siostrzyczko- wzięłam
jej twarz w ręce, tak żeby jej oczy patrzyły prosto w moje- Będziesz biec
najszybciej jak potrafisz, nie będziesz się odwracać za siebie, będziesz żyć
szczęśliwie. Rozumiesz?
- Tak- powiedziała prawie
jak robot. I tak właśnie zrobiłam ostatnią rzecz, którą zrobiłabym kiedykolwiek
mojej siostrze. Użyłam perswazji. Zahipnotyzowałam ją. Odwróciłam się. Czarna
postać była coraz bliżej nas. Przytuliłam Hanne.
- Biegnij- rozkazałam.
Hanna na komende ruszyła co sił w nogach. Cały czas na nią patrzyłam. Gdy zniknęła za drzewami postanowiłam odwrócić
się w stronę Celeste.
- Proszę, proszę-
powiedziała- Jesteś taka sama jak twój wujek Elijah. Rodzina ponad wszystko.
Tylko on nigdy za nią nie umarł. Powinnam ci podziękować.
- Za co?- spytałam.
- Miała dość duży dylemat.
Która z was jest tą odważniejszą córką Klausa. Twoje poświęcenie dla rodziny
dało mi odpowiedź. To ty jesteś tą odpowiednią siostrą- powiedziała.
- Dziękuje ci Alison-
dodała po czym włożyła swoją rękę do mojej klatki piersiowej.
„Do widzenia Alison”. To
była ostatnia rzecz jaką usłyszałam. Później leżałam na ziemi. A moje serce tuż
obok mnie…
***
Umarłam. Celeste wyrwała mi
serce. Jednak szczęście się do mnie uśmiechnęło. Nastepnego dnia czarownice
pozwoliły Bonnie wskrzesić trzy nadprzyrodzone istoty. Wybrała mnie, Alarica
Salztmana i Kola Mikaelsona. Kiedy wróciłam do życia postanowiłam zadzwonić do
mamy i Hanny z wieścią, że żyje i mogę do nich przyjechać. Zadzwoniłam z
telefonu Damona. Gdy mama odebrała od razu zaczęła mówić. Nie dopuściła mnie do
słowa, tym samym nie wiedząc, że żyje. Słowa, które wypowiedziała na pewno nie
były słowami, które chciałam usłyszeć. Powiedziała, że chce o mnie zapomnieć,
że chce wyzbyć się wspomnień o całym Mistic Falls, a także, że z Hanną cieszą się z mojej śmierci,
ponieważ byłam najgorsza rzeczą jaką je w życiu spotkała. Po tych słowach się
rozłączyłam. Zaczęłam płakać. Postanowiliśmy, że zostanę w Mistic Falls i spróbuje
normalnie żyć.
Od kiedy zostałam
wskrzeszona, byłam trenowana dzień w dzień. Damon Salvatore i Alaric Salztman
uczyli mnie walczyć. Jeremy Gilbert przekazał mi wiedzę, jak zabijać wampiry. Bonnie
Bennet uczyła mnie magii. Stefan Salvatore podszkalał mnie w umiejętności
rozpoznawania mojej mrocznej strony. Moja babcia- Elizabeth Forbes, która jest szeryfem
Mistic Falls nauczyła mnie jak strzelać z broni. Kol Mikaelson szkolił mnie w
dziedzinie zwinności. Elena Gilbert jak być miłą i słodką, a Katherine Pierce
jak być chamską, pewną siebie. I tak oto narodziła się „nowa” ja. Nazywam się
Alison Salvatore. Jestem adoptowana córką Damona Salvatore i Katherine Pierce.
Moim ojcem chrzestnym jest Alaric Salztman, a matką chrzestną Bonnie Bennet.
Umiem walczyć, bronić się, zabijać wampiry, strzelać z broni. Z natury miła,
słodka, ale dla niektórych potrafię być chamska. Jestem czarownicą. I szczerze
nienawidzę swojej biologicznej rodziny…
Witam!
Tego bloga, będą prowadziły trzy dziewczyny.
Ja (Caroline Salvatore)- autorka The Klaroline i We are a secret can't be exposed
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział na tym blogu wam
sie spodobał i będziecie czytać dalsze rozdziały.
Pomysł na bloga można powiedzieć, że przyszedł z nikąd.
Wpadł mi kiedyś do głowy i pomyślałam czy może nie
zacząć go pisać wraz z moimi przyjaciółkami i świetnymi pisarkami.
To teraz wypowiedzi innych autorek:
„To mój pierwszy Fanfiction o podobnej tematyce. Liczę,
że mimo wszystko się sprawdzę i razem z dziewczynami osiągniemy wybrany cel.
Kto wie, może zabierzemy się w przyszłości za kolejny wspólny blog?~ Julia
Malik.”
„Nigdy nie pisałam nic o TVD, ale mam przeczucie, że
to może wypalić, dzięki dwóm cudownym akutorkom- Caroline Salvatore i Julii Malik. Ja
mogę jedynie zapewnić, że postać Hanny będzie nietypowa. Trzymajcie kciuki!~
Daisy D.”
I to by było na tyle. Zapraszam także do zakładki
Bohaterowie.
Pozdrawiam Caroline.