*Oczami Alison*
Stałam przed lustrem. Miałam na sobie bordową sukienkę, a na to narzuconą dżinsową kurtkę. Moją szyję zdobił naszyjnik z sówką. Na moich nogach widniały zwyczajne, czarne balerinki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Rozejrzałam się po swoim pokoju. Był idealny. Duże, drewniane łóżko, ogromna szafa. W pomieszczeniu znajdowało się także biurko, komoda i szafeczka nocna. Były trzy drzwi. Jedne prowadziły na korytarz, drugie zaś do łazienki, a trzecie… Ostatnie wrota prowadziły do mojej własnej bajki. W tym pomieszczeniu znajdowały się sztalugi, farby, moje obrazy, wszystko, co kiedykolwiek było połączone z malarstwem. Na ścianach i szafkach w moim pokoju znajdowały się fotografię i moje niektóre obrazy. Zdjęcia przedstawiały fragmentu z ostatnich dziewięciu lat mojego życia. Samochodziki z Damonem, Alaricem i Stefanem. Jedzenie waty cukrowej z Kolem, która zamiast w naszej buzi, skończyła w naszych włosach. Pierwsze wakacje. Zdjęcia z życia codziennego. Sylwester. Pamiętny makaron ugotowany przez Damona na patelni. Urodziny babci. Święta. Zakupy z Katherine, Eleną i Bonnie. I moje pierwsze urodziny od wskrzeszenia. Pamiętam je doskonale. Zaczynały się tak jak te. Przed tym samym lustrem.
Stałam przed lustrem. Miałam na sobie bordową sukienkę, a na to narzuconą dżinsową kurtkę. Moją szyję zdobił naszyjnik z sówką. Na moich nogach widniały zwyczajne, czarne balerinki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Rozejrzałam się po swoim pokoju. Był idealny. Duże, drewniane łóżko, ogromna szafa. W pomieszczeniu znajdowało się także biurko, komoda i szafeczka nocna. Były trzy drzwi. Jedne prowadziły na korytarz, drugie zaś do łazienki, a trzecie… Ostatnie wrota prowadziły do mojej własnej bajki. W tym pomieszczeniu znajdowały się sztalugi, farby, moje obrazy, wszystko, co kiedykolwiek było połączone z malarstwem. Na ścianach i szafkach w moim pokoju znajdowały się fotografię i moje niektóre obrazy. Zdjęcia przedstawiały fragmentu z ostatnich dziewięciu lat mojego życia. Samochodziki z Damonem, Alaricem i Stefanem. Jedzenie waty cukrowej z Kolem, która zamiast w naszej buzi, skończyła w naszych włosach. Pierwsze wakacje. Zdjęcia z życia codziennego. Sylwester. Pamiętny makaron ugotowany przez Damona na patelni. Urodziny babci. Święta. Zakupy z Katherine, Eleną i Bonnie. I moje pierwsze urodziny od wskrzeszenia. Pamiętam je doskonale. Zaczynały się tak jak te. Przed tym samym lustrem.
***
Stałam przed lustrem. W białej sukience. Na szyi miałam wisiorek z literką „A”, czyli prezent od mojej babci. Na ręce miałam symboliczną bransoletkę. Symbolizowało miłość moją i Hanny. Moja siostra miała identyczną ozdobę. Stworzyłyśmy je, kiedy miałyśmy po trzy lata. Miały nam pomóc komunikować się na odległość. Wszystko działało. Zresztą jak każdy nasz wynalazek. Kiedyś zrobiłyśmy dwa naszyjniki. Nie były to byle, jakie naszyjniki. Były to magiczne naszyjniki. Po założeniu ich, mogło się wymówić imię i nazwisko danej osoby, a dzięki naszyjnikowi przybierałeś jej postać, dopóki na twojej szyi widnieje ten naszyjnik. Spojrzałam na swoją twarz w lustru. Miałam opuchnięte oczy, a moja twarz wyglądała na zmęczoną. Nikt się temu nie dziwił. Płakałam przez całe dwa miesiące w dzień i w nocy. Mało jadłam, co widać po tym, jaka jestem wychudzona. Wyglądałam jak wrak człowieka albo po prostu jak duch. Choć teoretycznie teraz powinnam nim być. Kolejne łzy zebrały mi się do kącików oczu. Mocno je zacisnęłam, aby żadna łza nie wymknęła się. Postanowiłam coś sobie: „Żadnych łez. Nigdy więcej żadnych łez. Chyba, że ze szczęścia.”. W momencie, kiedy otworzyłam oczy do mojego pokoju weszła Katherine. Jak zwykle prezentowała się perfekcyjnie. Piękne włosy jak zawsze były zakręcone. Miała na sobie sukienkę i szpilki. Na jej twarzy widniał cudowny makijaż. Obróciłam się w jej kierunku i spróbowałam się uśmiechnąć na znak, że ze mną wszystko w porządku. Pokręciła głową z uśmiechem. Nie dała się nabrać. Podeszła do mnie i kucnęła tak, że teraz była równa mojemu wzrostu. Położyła swoje ręce na moich ramionach i uśmiechnęła się serdecznie.
Stałam przed lustrem. W białej sukience. Na szyi miałam wisiorek z literką „A”, czyli prezent od mojej babci. Na ręce miałam symboliczną bransoletkę. Symbolizowało miłość moją i Hanny. Moja siostra miała identyczną ozdobę. Stworzyłyśmy je, kiedy miałyśmy po trzy lata. Miały nam pomóc komunikować się na odległość. Wszystko działało. Zresztą jak każdy nasz wynalazek. Kiedyś zrobiłyśmy dwa naszyjniki. Nie były to byle, jakie naszyjniki. Były to magiczne naszyjniki. Po założeniu ich, mogło się wymówić imię i nazwisko danej osoby, a dzięki naszyjnikowi przybierałeś jej postać, dopóki na twojej szyi widnieje ten naszyjnik. Spojrzałam na swoją twarz w lustru. Miałam opuchnięte oczy, a moja twarz wyglądała na zmęczoną. Nikt się temu nie dziwił. Płakałam przez całe dwa miesiące w dzień i w nocy. Mało jadłam, co widać po tym, jaka jestem wychudzona. Wyglądałam jak wrak człowieka albo po prostu jak duch. Choć teoretycznie teraz powinnam nim być. Kolejne łzy zebrały mi się do kącików oczu. Mocno je zacisnęłam, aby żadna łza nie wymknęła się. Postanowiłam coś sobie: „Żadnych łez. Nigdy więcej żadnych łez. Chyba, że ze szczęścia.”. W momencie, kiedy otworzyłam oczy do mojego pokoju weszła Katherine. Jak zwykle prezentowała się perfekcyjnie. Piękne włosy jak zawsze były zakręcone. Miała na sobie sukienkę i szpilki. Na jej twarzy widniał cudowny makijaż. Obróciłam się w jej kierunku i spróbowałam się uśmiechnąć na znak, że ze mną wszystko w porządku. Pokręciła głową z uśmiechem. Nie dała się nabrać. Podeszła do mnie i kucnęła tak, że teraz była równa mojemu wzrostu. Położyła swoje ręce na moich ramionach i uśmiechnęła się serdecznie.
- Przede mną nie musisz udawać Alison. Wiem, że jest ci
trudno z tym, co się stało, z tym, co powiedziała twoja matka i siostra. Ale
nie musisz udawać przed żadnym z nas, że wszystko jest z tobą w porządku, bo
wszyscy wiedzą, że to nieprawda. Alison posłuchaj mnie. Caroline i Hanna
jeszcze pożałują tych słów. To jest pewne. Ale ty nie możesz się załamać. Nie
roztrząsaj przeszłości. Żyjemy teraźniejszością. Teraz musisz zdecydować
Alison. Czy mamy cię zabrać do Nowego Orleanu. Do Hanny, Caroline, Klausa… Czy
chcesz zostać z nami. Ze mną jako matką, z Damonem jako ojciec, z Alaricem jako
ojciec chrzestny, z Bonnie jako matka chrzestna, z Kolem, który jest twoim
biologicznym wujkiem, z Eleną, Stefanem, Jeremym, twoją babcią… To jest twoja
decyzja Alison. Nikt nie będzie przeciwko tej decyzji. Jedno jest tylko pewne
Alison. I tu, w Mistic Falls i tam, w Nowym Orleanie, czeka cię nowy start.
Zaczniesz swoje życie od nowa. W całkiem inny sposób- powiedziała Miała rację i
tam, i tu, czeka mnie nowy początek. Musze tylko zdecydować, z którą rodziną go
rozpocznę. Chwilę myślałam i podjęłam decyzję. Postanowiłam.
- Katherine- zaczęłam, tym samym przykuwając stu procentową
uwagę brunetki- Ja chce zostać z wami- powiedziałam. Sobowtór uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja
bez trudu odwzajemniłam gest. Katherine widząc mój uśmiech, mocno mnie do
siebie przytuliła. Szybko zrobiłam to samo, przyciągając ją jeszcze bardziej,
tym samym czując ciepło jej ciała. Kiedy byłam w jej objęciach czułam się
bezpieczna. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie, a na mojej twarzy zagościł
uśmiech. Nie był to taki uśmiech, jak przez ostatnie dwa miesiące. Nie był on
wymuszany i smutny. Był on własnowolny, całkowicie szczery i ciepły.
- Alison, obiecuję ci, że to będą twoje najlepsze urodziny,
które przeżyłaś do tej pory- powiedziała, po czym wstała. Wyciągnęła do mnie
rękę, którą z chęcią przyjęłam i trzymając za dłoń brunetki zeszłyśmy na dół,
do salonu. Gdy przekroczyłyśmy próg pomieszczenia wszyscy tam zebrani
skierowali swoje wzroki na nas. Spojrzałam na wampirzycę stojącą koło mnie.
Uśmiechnęła się do wszystkich zebranych w salonie.
- Alison zdecydowała. Zostaje z nami- powiedziała radośnie.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Popatrzyłam na nich i uśmiechnęłam się do nich.
Zostałam przytulona przez wszystkich. Po serdecznych uściskach poszliśmy
wszyscy do Wesołego Miasteczka. Na początku wybrałam się z Damonem, Alaricem i
Stefanem na samochodziki. Skończyło się siniakiem na kolanie, ale przynajmniej
miałam świetną zabawę. Później poszła z Kolem na watę cukrową. W drodze
powrotnej zaczęliśmy się nią obrzucać. Następna była trampolina z Katherine,
Diabelski Młyn z Eleną i Jeremym, gofry z Bonnie, strzelanie z pistoletów na
wodę z babcią i wiele innych atrakcji. Kiedy było już późno wystrzeliły
fajerwerki, które ułożyły się w słowa: „Wszystkiego Najlepszego Alison!”. Był
to najszczęśliwszy dzień mojego życia.
***
Nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Od jej podjęcia każdy dzień wypełniony był śmiechem, miłym towarzystwem, przyjaźnią i miłością. Czyli wszystko, czego kiedykolwiek chciałam.
Nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Od jej podjęcia każdy dzień wypełniony był śmiechem, miłym towarzystwem, przyjaźnią i miłością. Czyli wszystko, czego kiedykolwiek chciałam.
Mój wzrok utkwił w małej szkatułce. Powoli do niej podeszłam
i ją otworzyłam. Znajdowały się tam wszystkie rzeczy związane z moją siostrą.
Bransoletka, naszyjnik, miś, którego podarowała mi, kiedy uderzyłam się w rękę
i mocno płakałam. Niedawno dowiedziałam się, że Hanna jest „królową” szkoły.
Chodzi w szpilkach, jak niektóre dziewczyny w mojej szkole. Ja bym nie
potrafiła chodzić w takich butach na co dzień. Są niewygodne. Wiem jeszcze, że
Hanna nie ma zielonego pojęcia o walce, obronie, magii czy wszystkim z tym
związanym. Ale w sumie… Nie dziwię się jej. W końcu mieszka z pierwotnymi.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Automatycznie odwróciłam się w tamtą stronę. W
drzwiach stał Damon. Jak zwykle z jego typowym uśmieszkiem. Uśmiechnęłam się do
niego.
- Gotowa?- zapytał.
- Oczywiście- odpowiedziałam.
"Oczywiście" |
Wystawił swoje ramię na znak, że mam za nie chwycić. Szybko
włożyłam swoja ręką pod rękę bruneta i żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę
salonu. Wszyscy już tam czekali. Po uściskach i złożonych życzeniach ruszyliśmy
w stronę Grilla. Był to bar w Mistic Falls. Uwielbiałam tam przebywać. Panowała
tam zawsze miła atmosfera. Gdy weszliśmy do środka, pierwsze, co mnie spotkało,
to przytulas od mojej przyjaciółki Megan. Jej chłopak Noel także mnie
przytulił. Ostatni byli Luke i moja babcia. Bawiliśmy się świetnie. Zresztą jak
zawsze w towarzystwie tych osób. Nagle Damon wskoczył na blat i poprosił o
uwagę.
- Jak wszyscy wiecie świętujemy szesnaste urodziny Alison!
Chciałbym jej złożyć życzenia ode mnie. Więc… Droga Alison życzę ci
wszystkiego, co najlepsze. Żebyś nie spóźniała się więcej na lekcje. Abyś
zawsze była taka uśmiechnięta i radosna. Żebyś nigdy nie musiała płakać. Oczywiście
ze szczęścia to płacz ile wlezie. Żebyś cały czas była taka sama i się nie
zmieniała, bo jesteś idealna. Jestem dumny, że mam taką córkę- powiedział, a ja
uśmiechnęłam się do niego ciepło i wskoczyłam na blat koło Damona. Mocno go
przytuliłam. W barze rozległy się oklaski. Byłam szczęśliwa. Kolejny dzień,
jestem szczęśliwa. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez Hanny i Caroline, a
teraz okazało się to możliwe. Oczywiście brakuje mi Hanny. Kiedy mam problem to
rozmawiam z Katherine, Eleną lub Bonnie, ale to nie jest to samo co rozmowa z
Hanną. Rozumiałam się z nią bez słów. Tylko zobaczyła wyraz mojej twarzy i już
mogła stwierdziło, co chodzi. Gdy goście zaczęli się już zbierać i zostałam
tylko ja, Damon, Katherine, Elena, Stefan, Alaric, Kol, Jeremy i Bonnie
postanowiliśmy pójść nad moje ulubione miejsce. Była to polanka, przy rzece.
Zawsze tam chodziłam, gdy miałam jakiś kłopot lub trudną decyzję do podjęcia,
ale spędzałam też tam czas dla przyjemności. Po przejściu przez las znaleźliśmy
się na polance. Od razu położyłam się na trawie. O tej porze roku tak pięknie
pachniała. Damon położył się obok mnie.
- Ej weźcie! Nie leżcie tak! Chodźcie do nas!- usłyszałam
krzyki Kola. Podniosłam się do pozycji siedzącej i dopiero teraz zauważyłam, że
mój wujek i cała reszta oprócz mnie i Damona, znajdują się w wodzie. Damon od
razu się podniósł i wziął mnie na ręce. Zaczęłam się głośno śmiać i machać
bezcelowo nogami. Po chwili my także byliśmy w wodzie.
- Ali, nie bądź taka sztywna! To w końcu twoje urodziny-
powiedział Kol i w tym samym momencie zaczął chlapać mnie wodą. Nie mogłam być
mu dłużna. Po chwili i on był cały w wodzie. Zaczęliśmy rozmawiać o różnych
rzeczach. Od szkoły po Bourbon. Katherine, Elena i Bonnie stwierdziły, że musza
jechać na zakupy, bo nie mają odpowiednich sukienek na koniec roku szkolnego.
Oczywiście one idą tam tylko po to, by popatrzeć jak dostaje nagrodę za
świadectwo z czerwonym paskiem. Właśnie! Jeszcze tylko parę dni do szkoły i
wreszcie wakacje! Uwielbiam wakacje. Co roku wyjeżdżamy gdzie indziej, tym
samym zwiedzając świat. Podczas wolnego mogę się też w końcu wyspać. O tak… To
jest największy plus wakacji. Po wspaniałych urodzinach wróciliśmy do domu.
Było już grubo po północy, ale mało nas to interesowało. Kol i Bonnie postanowili,
że zostają u Salwatorów na noc. Gdy weszliśmy do posiadłości poczułam się
inaczej niż zwykle. Ktoś tu był. Nie tylko ja to wyczułam. Chciałam iść dalej,
ale Damon powstrzymał mnie ręką. Spojrzałam na niego, a on pokręcił głową, co
miało znaczyć: „Nie idź dalej”. Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Damon
zrobił parę kroków do przodu upewniając się, że niegdzie się nie ruszyłam. Gdy
doszedł do wejścia od salonu, stanął i zaczął się patrzeć ze zdziwieniem na
jakiś punkt. Na co on się tak patrzył? Chrzanić, że obiecałam, że zostanę i
nigdzie nie będę się ruszać. W szybkim tempie znalazłam się przy wejściu do
dużego pokoju i moim oczom ukazała się ładna, uśmiechnięta blondynka. Na mój
widok uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Po chwili obok nas pojawili się też
Elena, Katherine, Stefan, Alaric, Jeremy, Kol i Bonnie.
- Witajcie- przywitała się- Czekałam na was, a nie chciała
przeszkadzać w urodzinach Alison- Zna moje imię. Niedobrze…
- Nazywam się Aria White- przedstawiła się. Nie wierzyłam
własnym uszom i oczom. W moim salonie aktualnie znajdowała się jedna z
najpotężniejszych czarownic na świecie…
Mam nadzieję, że rozdział wam sie spodobał.
Za wszelkie błędy ortografioczne i gramatyczne przepraszam.
Pozdrawiam Caroline.
Jujuju. Wspomnienia Alison z tamtych urodzin były świetne. *o* Zakochałam się w tych zdjęciach, mimo że ich nie widziałam to i tak zaparło mi dech w piersiach. A szczególnie Kol i Ali z watą we włosach. <3 Wybacz, poniosło mnie, haha, jestem zbyt rozemocjonowana chyba. :D Jak ja chciałabym, żeby ich tegoroczne wakacje skończyły się w Nowym Orleanie. Nic tylko pomarzyć. :p
OdpowiedzUsuńKim jest ta Aria White?! A właściwie: czego ona chce? :O Czekam na nn! :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, wesołych świąt i innych. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Świetne! Mega ciekawe, bardzo podoba mi się Damon *--* Taki kochany, Wszyscy mi się podobają ale proszę o więcej dialogów ze Stefanem i Kolem! :D Myślałam że to Caroline ;__; No cóż, nienawidzę jej w tym opowiadaniu.. jak mogła zostawić swoje dziecko!? Cały czas się łudzę, że ona tak nie powiedziała i takie tam.. Zapraszam do siebie na blogi, liczę na szczerą opinie ;) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńhttp://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
http://flare-of-love.blogspot.com/
Matko nie ogarniam tego bloga, chodź w moim przypadku jest to całkiem możliwe, ja nic nie ogarniam. Piszecie świetnie, ale mi ciągle mylą się te dwie bliźniaczki. W tym rozdziale było, że Ali nie chodzi na wysokich butach, a w poprzednim, że założyła szpilki. I już sama nie wiem, czy ona w końcu nosi takie buty, czy nie? Dobra moje pytania się głupie i bezsensowne :P. Bloga czyta się bardzo przyjemnie. Dzięki temu, że piszę go kilka osób, każdy rozdział jest opisywany w trochę inny sposób, który jeszcze bardziej ożywia akcję. Nie wiem czemu, ale mam nadzieję, że Ali będzie z Damonem. Pasują do siebie. Wiem to chore, żaby córka była z ojcem, ale cóż mam już zrytą psychikę i chyba tak zostanie.
OdpowiedzUsuńPowiem jeszcze raz, bo nie wiem, czy ktokolwiek zrozumie o co mi chodziło w tym komentarzu.
BLOG JEST ZAJEBISTY :*
PS: Ta rozpisałam się, ale mam dzisiaj dużo przemyśleń, a propo rozdziału :)
Zapraszam do siebie:
Usuńhttp://neversleepbaby.blogspot.com/
http://mystery-fanfiction-1d.blogspot.com/
Urodziny, wspomnienia i wszystko takie swietne.
OdpowiedzUsuńZgaduje ze talent malarski po ojcu ;)
Moja ulubiona blizniaczka.
Wszyscy sie rozpisali to ja napisze krotko.
Weny ci zycze i z niecierpliwoscia czekam na kolejny :)
Boski *O*
OdpowiedzUsuńCiekaw jak rozwinie się sytuacja z Arią :)
Życzę weny :***
Nexxxt